Wołyń
to dobry film, tak pisząc najkrócej. Przede wszystkim zawiera dosyć długie
wprowadzenie do samych wydarzeń z 1943 roku. To się w kinematografii rzadko zdarza. Jest wątek z
zamordowaniem polskich emisariuszy do UPA, jest wątek sowieckich wywózek na
wschód, jest też wątek zamykania cerkwi (1937 r.), jest wątek związany z
Niemcami, jest też scena ze święceniem wideł przez Popa. Prawie cały koloryt
tamtej epoki i tamtego regionu. Może zabrakło jedynie wątku ze zbrodniami
żydowskimi, chociaż te miały miejsce bardziej na
Białorusi. W jednej ze scen widzimy
Polaka w niemieckim uniformie. Można domniemywać, czy to przypadkiem nie jest jakieś
aluzyjne nawiązanie do 202 Batalion
Schutzmannschaft (de facto jedynej "polskiej" formacji kolaboracyjnej
w okresie II wojny światowej walczącej po stronie III Rzeszy). Wspomniany Batalion
202 ocalił wielu Polaków od ukraińskich siepaczy. Trzeba zaznaczyć, że film ukazuje w miarę realistycznie zbrodnie
banderowskich bandytów, chociaż może wcale nie aż tak bardzo mocno jak
zapowiadano, ale i tak to duży sukces, że taki film powstał. Zbrodnia wołyńska wreszcie
zostanie wprowadzona do polskiej świadomości narodowej. Jak mawiał ojciec Księdza
Isakowicza Zaleskiego: "Kresowian
zabito dwukrotnie. Po raz pierwszy w czasie czystek etnicznych, a po raz drugi
gdy o nich zapomniano. " Film dobry i pożyteczny, lecz nakręcony
a jakieś 18 lat za późno.
a jakieś 18 lat za późno.
A.B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz