Po
ponad 80 latach wznawiamy najprawdopodobniej jako pierwsi tekst przemówienia
dr. Józefa Psarskiego. Niniejszy tekst, pomimo tego, że został napisany w 1936
roku, w przeważającej mierze nie stracił na swej aktualności, a szczególnie
jeśli chodzi o poruszane w nim zagadnienia organizowania życia narodowego.
Warto przy tej okazji pamiętać, że w okresie międzywojennym, praktycznie do
1935 roku (kiedy to wybory były już farsą) w powiecie ostrołęckim dominował
niepodzielnie – ruch narodowy.
Dla przykładu: w roku 1930 w powiecie ostrołęckim wybory wygrało Stronnictwo Narodowe uzyskując aż 69, 21 % głosów. Co prawda w samym mieście, SN minimalnie przegrało z sanacją i partiami żydowskimi (partie żydowskie uzyskały wówczas 22,63%) uzyskując drugie miejsce, ale w terenie Stronnictwo Narodowe miało przewagę wręcz gigantyczną, np. w gminie Piski uzyskując 90,5 % a w Troszynie 86,7%.
Dla przykładu: w roku 1930 w powiecie ostrołęckim wybory wygrało Stronnictwo Narodowe uzyskując aż 69, 21 % głosów. Co prawda w samym mieście, SN minimalnie przegrało z sanacją i partiami żydowskimi (partie żydowskie uzyskały wówczas 22,63%) uzyskując drugie miejsce, ale w terenie Stronnictwo Narodowe miało przewagę wręcz gigantyczną, np. w gminie Piski uzyskując 90,5 % a w Troszynie 86,7%.
Zachęcamy więc do lektury przemówienia
dr. Józefa Psarskiego, wybitnego działacza społecznego i narodowca, które zostało opublikowane w „Jednodniówce” ostrołęckiego
Stronnictwa Narodowego, a sam redaktor Dyspolski zwrócił uwagę, że niniejsze
przemówienie ze względu na ogromne jego
ogólne znaczenie, zamieścił wówczas w całości.
Miłej
lektury.
______________________________________________________________
Przemówienie dr. Józefa Psarskiego na kongresie
kupiectwa i rzemiosła w Ostrołęce w dniu 21 czerwca 1936 r.
W dniu 21 czerwca 1936 r. odbył się w
Ostrołęce Kongres Kupiectwa i Rzemiosła, który stał się manifestacją narodową.
Na kongresie tym wygłosił przemówienie czcigodny działacz narodowy Dr. Józef
Psarski, które ze względu na ogromne jego ogólne znaczenie, zamieszczamy w
całości.
Aby rzemiosło i handel polski rozwijały się, muszą mieć grunt pod nogami
i odpowiednie warunki. Więc musi przede wszystkim istnieć Polska wolna,
niepodległa suwerenna, t.j. być u siebie panią i muszą rządzić w niej jej
dzieci, od wieków i tysiącleci z nią związane, nie zaś obcy. Aby ta Polska nie
straciła wolności i niepodległości, musi mieć jedno czujne oko zwrócone na
zachód, a drugie czujne oko zwrócone na wschód.
Ale w ostatnich czasach zobaczyliśmy, że przypomnę tylko Częstochowę,
Kraków i Lwów, że mamy jeszcze trzeciego wroga, być może najgorszego, bo
wewnętrznego, który nieustannie, podstępnie byt Polski stara się i będzie się
starał podkopać i doprowadzić ją do
zupełnego upadku.
Ale tak rzemiosło polskie, jak i handel polski mogą istnieć i rozwijać
się tylko w atmosferze ładu, porządku, uczciwości i poszanowania prawa
Obecnie w Polsce zorganizowany został przez komunistów obóz
międzynarodowy, który się sam chętnie nazywa "frontem ludowym", ale
prowadzony jest przez masonerię i, co na jedno wynosi, żydów.
Wydało się to na ostatnim zjeździe bezbożników w Pradze czeskiej, i
wydaje się ciągle i u nas: w Częstochowie, Krakowie i najbardziej we Lwowie,
gdzie w czasie ostatnich rozruchów żydzi, komuniści oraz socjaliści już
zupełnie jawnie idą pod komendą żydów i niczem się nie różną od komunistów,
chyba tylko tem, że wolniej idą do tego samego, co i bolszewicy celu. Najlepiej
o tem świadczy Blok komunistyczno-socjalistyczny przy wyborach, do rady
miejskiej w Zgierzu.
A komunizm, wytwór umysłu żydowskiego, stawia sobie za cel zniszczenie
społeczeństwa, narodu, historycznych więzów, dzięki którym ludzie mogą razem,
z jedną myślą, dla jednego wspólnego celu pracować i razem przeciw wrogom się bronić i umierać.
z jedną myślą, dla jednego wspólnego celu pracować i razem przeciw wrogom się bronić i umierać.
Komunizm dąży do zniszczenia człowieka, do zniszczenia jego duszy, która
wyrosła i wychowała się w pracy licznych pokoleń.
Komunizm dąży do odebrania mu religii, ojcowizny, poczucia swej godności
i swej samodzielności, swobody decydowania o swoim losie, rozporządzania
owocami swej pracy.
Komunizm odbiera mu warsztat pracy, narzędzia pracy, aby samego
człowieka uczynić pozbawionym woli narzędziem w rękach tych, których nad nim
postawiono.
Komunizm dąży do tego, aby na świecie byli tylko niewolnicy, robocze
bydło, nad którymi panami będą, rozumie się, żydzi.
Komunizm mówi, że sprawuje rządy państwa, czy kraju w imieniu ludzi, ale
właściwie jest największym gwałtem nad wolą kraju i ludu i nie zawaha się
mordować ludzi, jeżeli chcą się temu gwałtowi nawet nie opierać, ale tylko
przeciwstawiać, a nawet mieć tylko inne przekonania.
Ci właśnie masoni-komuniści na czele z żydami rozumieją dobrze, na czem
polega siła narodu, że mianowicie na tych obywatelach, którzy mają poczucie
obowiązku względem ojczyzny, wyrażają to poczucie nie w słowach tylko, ale w
twórczym czynie, w ofiarach i poświęceniach, i liczą, że jeżeli tę siłę narodu
złamią, wtedy zdezorganizowanemu społeczeństwu narzucą swoje rządu łatwo.
Komuniści dobrze to rozumieją i dlatego wypowiedzieli walkę na śmierć
i życie, z całą zajadłością i olbrzymim nakładem pieniędzy, dostarczanych przez żydów i Moskwę, walkę ładowi społecznemu i tym wszystkim czynnikom, co ten ład stworzyły i podtrzymują go.
i życie, z całą zajadłością i olbrzymim nakładem pieniędzy, dostarczanych przez żydów i Moskwę, walkę ładowi społecznemu i tym wszystkim czynnikom, co ten ład stworzyły i podtrzymują go.
A my musimy tę walkę przyjąć. Musimy wystąpić przeciwko temu ruchowi
obcemu naszej duszy, barbarzyńskiemu, idącemu na zniszczenie naszej polskiej
kultury i cywilizacji, opartej na kulturze rzymskiej i chrześcijańskiej, na
wskazaniach Kościoła katolickiego, które nas wychowały, w których zorganizowały
się narody Europy i w której wyrósł człowiek z niewolnictwa, mający poczucie
swej godności ludzkiej, przywiązany do swej samodzielności i dążący do
nieustannego postępu duchowego.
Nie tylko musimy myśleć o odparciu najazdu masonów-żydów, ale przede
wszystkim musimy zorganizować obronę przewidującą wszystkie ich poczynania i
wzmacniać wszystkie punkty, na które komuniści będą kierowali najsilniejsze
ataki.
Był w Rosji przed wojną człowiek wykształcony, ofiarny i dobroczynny Lew
Tołstoj, pisarz i publicysta dużej sławy, który opierając się na słowach
Chrystusa Pana wypowiedzianych do Apostołów w czasie pojmania Go, że nie należy
się bronić przed zbrodnią pojmania, aby spełniała się wola Boża, - zaczął
głosić teorię, że w ogóle nie należy „sprzeciwiać się złu”. Zło, jak twierdził
w swoich pismach, musi zginąć samo, i zatriumfuje potem dobro, piękno, prawda
oraz sprawiedliwość.
Te hasła, mianowicie dążenie do ideału dobra, piękna, prawdy i
sprawiedliwości, na pozór są zupełnie niewinne, na które zdawałoby się wszyscy
powinni się zgodzić, są hasłami, którymi masoni już dawno się posługują,
przemilczając starannie imię Chrystusa, oraz, że takie drogowskazy muszą być
oparte na bardzo głębokich podstawach, jaką jest nauka Zbawiciela, która jedna
może być tylko dobrem, pięknem, prawdą i sprawiedliwością. Otóż pisarz
wymieniony tak nastroił naród rosyjski swymi pismami, że był on jak kupa
piasku, czy zeschłych liści, które lada wiatr roznosi na wszystkie strony i nic
dziwnego, że kilkudziesięciu żydziaków potrafiło zawładnąć i sterroryzować
olbrzymi naród i zaprowadzić niewolnictwo o jakim świat nie słyszał, a naród
rosyjski, zawsze nastrojony trochę anarchistycznie, twierdził, że to żydowska
rewolucja jest dopuszczeniem bożym, ale że potem zapanuje jednak prawda, dobro,
piękno
i sprawiedliwość. I zapanował rzeczywiście ”raj bolszewicki”. W tym „raju bolszewickim” miliony ludzi zostało wymordowanych, miliony ludzi zmarło w więzieniach i miliony ludzi zmarło z głodu w tym najbogatszym na świecie kraju. I największa zbrodnia jaka ciąży na tych dobroczyńcach ludzkości: żydach-komunistach jest to, że po Rosji włóczą się miliony dzieci wychowywanych bez opieki rodziców w państwowych zakładach wychowawczych, dzieci głodnych, wynędzniałych, w najwyższym stopniu zdemoralizowanych, zdziczałych, pożeranych przez robactwo, stanowiących prawdziwą klęskę, bo napadających na mieszkańców i grabiących co tylko się da zagrabić i toczonych przez choroby weneryczne. Parę lat temu według urzędowego sprawozdania jednej z placówek zagranicznych (Anglii) w samej Moskwie, kiedy władze bolszewickie uznały, że tych zarażonych dzieci już się nie da wyleczyć, około 20 000 dzieci wyprowadzono za Moskwę i rozstrzelano z karabinów maszynowych.
i sprawiedliwość. I zapanował rzeczywiście ”raj bolszewicki”. W tym „raju bolszewickim” miliony ludzi zostało wymordowanych, miliony ludzi zmarło w więzieniach i miliony ludzi zmarło z głodu w tym najbogatszym na świecie kraju. I największa zbrodnia jaka ciąży na tych dobroczyńcach ludzkości: żydach-komunistach jest to, że po Rosji włóczą się miliony dzieci wychowywanych bez opieki rodziców w państwowych zakładach wychowawczych, dzieci głodnych, wynędzniałych, w najwyższym stopniu zdemoralizowanych, zdziczałych, pożeranych przez robactwo, stanowiących prawdziwą klęskę, bo napadających na mieszkańców i grabiących co tylko się da zagrabić i toczonych przez choroby weneryczne. Parę lat temu według urzędowego sprawozdania jednej z placówek zagranicznych (Anglii) w samej Moskwie, kiedy władze bolszewickie uznały, że tych zarażonych dzieci już się nie da wyleczyć, około 20 000 dzieci wyprowadzono za Moskwę i rozstrzelano z karabinów maszynowych.
W ten sam wypróbowany sposób, w jaki żydzi najprzód zdemoralizowali
Rosję, rozbili i rozproszkowali społecznie i uczynili zupełnie niezdolną do
jakiejś obrony, do jakiegoś wspólnego czynu, do poparcia tej garści uczciwych
patriotów rosyjskich, którzy chcieli przeciwstawić się bolszewikom, obecnie
postanowili komuniści za pieniądze, za krwawicę wymierającego z głodu ludu
rosyjskiego przez suto opłacanych agentów, wśród których jest 95% żydów, rozbić
społecznie inne narody i dopiero wówczas rzucić się na nie i zakuć w kajdany
najstraszniejsze, najohydniejsze, najbardziej poniżające i pozostawiające tak
okropne następstwa, których nie wygładzi nawet kilka pokoleń.
Ostatni zjazd wszechświatowy komunistów postanowił przygotować przewroty
we wszystkich krajach w ten sposób, aby agenci komunistyczni, odpowiednio
wyszkoleni w bolszewii, przenikając do wszystkich organizacji, wszystkich
instytucji, wszystkich urządzeń, wszystkich zrzeszeń, nie wyłączając T-w
naukowych, zawodowych, dobroczynnych, religijnych, wojska i kościoła jakiegoś
narodu i uzyskując w nich wpływ przez największą gorliwość członkowską,
pracowitość, wybitną działalność, wymowę, czy pieniędzmi dostarczanymi
instytucji, czy oddzielnym członkom, pomagając im protekcją, radą, czy jakimś
innym sposobem, mieli możność, sącząc jad komunistyczny, masońsko – żydowski po
kropelkach, dezorganizować społeczeństwo i w momencie, który uznają za
najodpowiedniejszy, uderzyć na nie całą swoją wspaniale zorganizowaną masą,
odnieść zwycięstwo i zaprowadzić swój „raj bolszewicki”, wylewając przy tym
całe morza krwi, znęcając się nad gojami w sposób, jakiego jeszcze nie było w
dziejach świata, wylewając całą do gojów nienawiść, zemstę, okrucieństwo, krwiożerczość
swej dzikiej natury.
Robią to i w inny sposób, a mianowicie przez pisma, książki, zjazdy itd.
Dla charakterystyki zaznaczamy, że wszystkie prawie pisma
probolszewickie, powstałe w ostatnich miesiącach, są wydawane w języku polskim.
„Merkurjusz Polski” wymienia następujące, założone w ostatnich czasach
pisma, które z wyraźną sympatią piszą o Rosji sowieckiej i zachwalają stosunki
w niej panujące:
„Oblicze Dnia”, „Przekrój Tygodnia”, „Światło”, „Lewy Tor”, „Chłopskie Jutro”,
„Przebudowa”, „Przyszłość, to my”, „Kultura Wschodu”, „Horyzonty”, „Język
Międzynarodowy”, „Sumienie Społeczne”.
W tym spisie nie są wymienione stare pisma bezbożniczo-komunizujące, jak
„Polska Wolność”, „Lewar”, „Wolnomyśliciel”, „Błyski”, „Tydzień Robotnika”,
„Pionier” i inne jak również wychodzące na prowincji ( „Nowe Łany”, „Nowa Wieś”
ect.). Organy prasowe wolnomyślicieli polskich – po połączeniu się tych
wolnomyślicieli z bezbożnikami sowieckimi na ostatnim zjeździe w Pradze – rzecz
oczywista – zostały poddane wpływom centrali bezbożniczej w Moskwie.
Albo inne fakty.
Istnieje związek nauczycielstwa szkół powszechnych w Polsce, znany już
dawno ze swych wystąpień antykatolickich i nawet antychrześcijańskich.
Radykalny i antynarodowy Zarząd tego Związku wydaje pisemko dla dzieci pod
tytułem „Płomyk” i pisemko to znowu muszą prenumerować wszystkie szkoły,
wszyscy nauczyciele i nawet zamożniejsi rodzice dzieci uczęszczających do szkół
powszechnych. Otóż przed paru miesiącami został wydany numer tego „Płomyka”,
cały poświęcony bolszewii, w którym „raj bolszewicki”, został przedstawiony w
tak pięknych, tęczowych, wprost cudownych barwach, że władze zmuszone były
numer ten skonfiskować.
„Ilustrowany Kurier Codzienny” z dn. 4 b. m. zamieszcza list otwarty
nauczyciela, p. Antoniego Madeja, b. redaktora „Płomyczka” i b. sekretarza
redakcji „Głosu Nauczycielskiego”,
organu Związku Naucz. Polskiego.
P. Madej występuje bardzo ostro przeciwko kierownictwu i ideologii
Związku Nauczycielstwa, która nazywa „machowszczyzną”, która ta nazwa wzięła
swój początek od p. Stanisława Machowskiego, redaktora i wydawcy sowieckiego
numeru „Płomyka”. Jak wiadomo, p. Machowski jest sympatykiem P.P.S. , jemu też
i p. Kolance Z.N.P. może zawdzięczać pójście po linii socjalistycznej w
kierunku t.zw. „Frontu ludowego”.
P. Madej w swym liście otwartym porusza sprawę ogromnych dochodów
i lukratywnych posad p. Machowskiego, następnie oświadcza, że Wincenty Rzymowski „ za artykuł w obronie „Płomyka” otrzymał 500 zł. (pięćset)”, bo jest spec od demokracji i konserwy. A specjalny numer „Kurjera Porannego”, zawierający obronę „Płomyka” (16 marca 1936) i specjalnie rozesłany do wszystkich związkowców, też zrobił dobry interes, bo i reklama była i koszty tej reklamy pokrył Z.N.P. (około 5000 zł.).
i lukratywnych posad p. Machowskiego, następnie oświadcza, że Wincenty Rzymowski „ za artykuł w obronie „Płomyka” otrzymał 500 zł. (pięćset)”, bo jest spec od demokracji i konserwy. A specjalny numer „Kurjera Porannego”, zawierający obronę „Płomyka” (16 marca 1936) i specjalnie rozesłany do wszystkich związkowców, też zrobił dobry interes, bo i reklama była i koszty tej reklamy pokrył Z.N.P. (około 5000 zł.).
Ten sam Związek Nauczycielstwa Polskiego, a właściwie zgromadzenia
oddziałów warszawskiego, krakowskiego, włocławskiego i chojnickiego uchwaliły
przystąpienie do socjalistycznych związków klasowych pod nazwą Centralna
Komisja Klasowych Związków Zawodowych. Zjazd „Zarzewiaków” których, nie można
posądzać o przekonania narodowe, odbywał się kilka dni temu w Krakowie i wpisał
do protokołu zjazdu następująca opinię o obecnym położeniu: „ Najtragiczniejsze jest to, że szkoła polska
nie daje młodzieży narodowego wychowania, zdrowych i wielkich wskazań
narodowych, a co więcej na terenie polskiego szkolnictwa zanotować możemy fakty
wsączania prawd i haseł będących zaprzeczeniem wszystkiego, o co się lała krew
polska”.
Istnieją organizacje młodzieżowe takie jak „Legion Młodych”¹ i „Straż
przednia”, które zaraz na wstępie przybrały jawnie wrogi charakter do religii
katolickiej i moralności chrześcijańskiej i nigdy nie wspomniały wyrazu „naród”
w swoich organach. Organizacje te były powołane do życia jako teren wychowania państwowego przez p. Janusza Jędrzejewicza, b. ministra oświaty i b. premiera
i popieranie przez drugiego p. Jędrzejewicza, również b. ministra oświaty.
w swoich organach. Organizacje te były powołane do życia jako teren wychowania państwowego przez p. Janusza Jędrzejewicza, b. ministra oświaty i b. premiera
i popieranie przez drugiego p. Jędrzejewicza, również b. ministra oświaty.
Ostrzeżeń episkopatu polskiego nie wzięto w rachubę.
Aż nastąpiła katastrofa, bo przedstawiciele państwa i rządu zerwali i
wyparli się „państwowców” z Legionu Młodych.
Jednak „Legion Młodych” i „Straż przednia” istnieją nadal i ta ostatnia
rozszerzyła nawet swój zasięg i na szkoły powszechne. Organ jej „Kuźnia
Młodych” wychodzi nadal.
Ileż one przyniosły demoralizacji, znieprawienia ducha i wypaczenia
charakteru, zaszczepiły służalczości i innych podobnych „cnót” obywatelskich,
obowiązkowych dla „państwowca” według rozumowania pp. Jędrzejewiczów tak wśród
młodzieży szkolnej jak i pozaszkolnej.
Czy te wszystkie organizacje przez swoją działalność nie przygotowują
jawnie i celowo gruntu dla bolszewizmu?
Znowu inny fakt: Parę tygodni temu odbył się zjazd komunistycznych
literatów i dziennikarzy tak zwany „zjazd pracowników kultury” zwołany pod
egidą p. Wincentego Rzymowskiego, współredaktora „Kuriera Porannego” i członka
państwowej Polskiej Akademii Literatury, mianowanego na to stanowisko przez
byłego premiera p. Jędrzejewicza; zjazd ten był zwołany w dwa miesiące po
krwawych wypadkach, w czasie których było sporo zabitych i bardzo dużo rannych,
jak również zniszczonych warsztatów biednych rzemieślników, tylko Polaków.
Zjazd ten zmienił się w ordynarny wiec ziejący nienawiścią i zemstą, na
którym „zdeptano wszystko, co było dla Narodu polskiego najświętsze i
najdroższe” (określenie wyjęte z protokołu „Zarzewiaków”). Śpiewano na nim
międzynarodówkę i obiecywano sobie spotkać się w czerwonej Warszawie.
Z tych paru faktów widać, że demoralizowanie i dezorganizowanie Narodu
polskiego prowadzone jest w szybkim tempie i przez ludzi, po których by się nie
można było tego spodziewać i sprawa zaszła już bardzo daleko.
A my, czy mamy spokojnie oczekiwać zmiłowania Bożego, czekać, aż zostaną
zdemoralizowane dzieci polskie i młodzież, aż zaczną być mordowani najlepsi
synowie Polski, najdzielniejsi i najczynniejsi ludzie, najgorętsi patrioci,
którzy życie i krew wszystką oddać gotowi za Polskę (bo rozumie się od takich
mordowań się zacznie jak w Mińsku Mazowieckim), aby ją wyprowadzić ze stanu, w
jaki popadła w czasie półtora-set letniej niewoli u Moskali, Niemców i
Austryjaków i co najgorsze u żydów i socjalistów.
Już czas najwyższy, aby wystąpić do walki z masonami, żydami i
komunistami, do walki na śmierć i życie.
Niestety nie będzie to bitwa orężna, do której mamy zdolności,
temperament i ochotę. Ale za to musimy ciągle, nieustannie, co dzień czuwać,
aby komuniści nie mogli nas demoralizować, deprawować i dezorganizować.
Tu musi do walki wystąpić cały naród, bo takiej roboty krecie,
podziemnej, podstępnej, prowadzonej z całą bezczelnością, nie gardząc żadnymi
środkami do morderstwa włącznie, której nie można zwalczać ani bagnetem, ani
kulą, ani pałką gumową, ani przepisami, ani wyrokami sądowemi, czy więzieniem.
I nie można także czekać na jawne ataki agentów bolszewickich, ale
budować, wzmacniać, rozszerzać twierdze i nie tylko twierdze, ale budować całe
linie obronne, przez które nie mogli by się przedostać owi agenci, przez które
jad bolszewicki nie mógłby się przesączać do duszy narodu polskiego.
I nie tylko sypać wały ochronne, ale także, co jest nie mniej ważne,
odrabiać, co ci wrogowie narodu polskiego już zrobili, naprawiać szkody i rysy
w duszy Polaków, powstałe z ich działalności dotychczasowej.
I nie będzie to praca ani łatwa, ani lekka, ani nie pójdzie prędko.
Tenże sam zjazd „Zarzewiaków” wcale nie narodowców zaprotokołował: „Zmarnowano dorobek pokoleń. W miejsce
wielkich, szczytnych ideałów, wprowadzono hasła, które nie mogły zastąpić tego,
co było dźwignią wszystkich czynów Narodu, które ten naród zniewalały do
największych ofiar”.
A ci, co stali na straży dobra Narodu polskiego, nie tylko nie użyli
całej swej władzy do zwalczania śmiertelnych ciosów zadawanych Narodowi
polskiemu przez masonów i ich podkomendnych, ale im jeszcze dopomagali, sami
stwarzając odpowiednie organizacje wśród młodzieży szkolnej, akademickiej,
pozaszkolnej, wobec tego więcej sam naród musi się zabrać do obrony swego bytu,
swych najświętszych i najdroższych ideałów.
Wspaniale zorganizowanemu atakowi zjednoczonego frontu socjalistów,
komunistów, masonów i żydów, musimy przeciwstawić karne szeregi obrońców idei
narodu, religii, rodziny.
Takiemi twierdzami przede wszystkim są: naród i poczucie narodowości.
Zbiorowiska jednostek, mówiących jednym językiem i zamieszkującym pewien
obszar ziemi, nie są jeszcze narodem. Naród poza wymienionymi warunkami musi
stanowić nierozdzielną całość społeczną, duchowo spojoną, gotową do wspólnej
pracy dla wspólnych celów, jak na przykład do utrzymania niepodległości
państwa, do zabezpieczenia wszystkim obywatelom rozwoju materialnego i duchowego,
bezpieczeństwa itd. Naród musi stanowić całość społeczną gotową dla ojczyzny
żyć, pracować i w potrzebie umierać.
Ten związek duchowy wytwarzał się całymi stuleciami a nawet
tysiącleciami, wskutek wspólnych przeżyć, wskutek przeżytych razem dni chwały,
bohaterstwa, jak również dni nieszczęść, a nawet dni hańby, nad którymi jeszcze
dziś bolejemy, choć upłynęło od nich wiele, wiele czasu i których chcemy na
przyszłość unikać.
Jednostki w naród wiąże solidarność nie chwilowa, lecz wieczna; mijają
pokolenia, ale naród, ale cele i dążenia są ciągle te same, zupełnie jak w
rzece nieraz zmieniają się brzegi, koryto, ale rzeka płynie i będzie płynęła
wiecznie w tym samym kierunku.
Społeczność, aby być narodem, musi mieć świadomość swojej odrębności od
innych narodów. Na przykład od wieków ciągnące się czyhanie przez Niemców na
naszą ziemię; wieki niemczenia gwałtem, żelazem i ogniem, wyrzynanie w pień
całych plemion słowiańskich należących do wspólnego z nami pnia Polan –
wytworzyło przysłowie, które weszło w krew i dusze naszą „Jak świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem” i bratania
się z Niemcami² nigdy naród polski nie uznawał i nie uzna. Bo społeczność, aby
być narodem, musi być związana z przeszłością i teraźniejszością, ale również i
z przyszłością; musi być związana nierozerwalnymi więzami i z przyszłością, aby
zapewnić pokoleniom, które przyjdą dopiero, możliwość istnienia, rozwoju
materialnego i duchowego i ciągłego dążenia do doskonałości.
Solidarność narodowa sprawia, że każdy obywatel więcej się czuje
związanym z przedstawicielstwem niższej warstwy społecznej własnego narodu,
aniżeli z przedstawicielami tej samej warstwy innego narodu. Pomimo wiekowego,
prawie nieustannego, szczucia włościan przez władze zaborcze przy wybitnej
pomocy żydów przeciw obszarnikom, robotników przeciw pracodawcom itd., tej,
leżącej na dnie każdego Polaka, solidarności narodowej wysiłki wrogów nie
zniszczyły, przeciwnie – solidarność ta budzi się i rośnie. Wszystko to razem
wzięte pozwoliło, że wszystkie warstwy dawnej Polski zorganizowały się w
jednolity „naród”, tę najwyższą postać świadomości zbiorowej, najwyższa formę
życia społecznego. Tylko w ramach narodu bowiem, człowiek może się rozwijać,
dźwigać na wyższy poziom moralny i materialny, na wyższy poziom kulturalny,
zapewniający wolność poszczególnym jednostkom i wolność wszystkim obywatelom.
Twierdzą naszą jest również chrześcijaństwo, które jako religię
katolicką wyznaje ogromna większość narodu polskiego, bo tylko niewielka ilość
Polaków na Śląsku Cieszyńskim i na Mazurach pruskich wyznaje protestantyzm.
Kościół katolicki, to najpotężniejsza organizacja w świecie obejmująca setki
milionów ludzi, dla nas jeszcze ważniejszy z tej przyczyny, że podaje nam Boską
naukę Chrystusa opartą na miłości, która wyprowadziła nas przed wiekami z
barbarzyństwa, z dzikości. Nauka ta nakazuje nam miłować wszystkich, we
wszystkich widzieć bliźnich i miłować się „społecznie” – słowa Chrystusa Pana –
nakazuje miłość do całego narodu, do wszystkich jego warstw bez względu na
urodzenie, wychowanie, zamożność itd. Jest to więc jedyna religia, która wiąże
jednostki w społeczność, w naród.
Kościół Katolicki stworzył zasady moralności osobistej i społecznej,
które zostały przyjęte przez cały świat chrześcijański i nawet narody, które
odpadły od Kościoła, w dalszym ciągu kierują się niemi. Nawet Hindusi,
zwłaszcza oświeceni
i kulturalni, choć nie przystępują do Kościoła Katolickiego, ale coraz bardziej zasady moralności katolickiej zaczynają stosować w życiu.
i kulturalni, choć nie przystępują do Kościoła Katolickiego, ale coraz bardziej zasady moralności katolickiej zaczynają stosować w życiu.
Trzecią naszą ostoją jest rodzina, która jest podstawą życia jako
instynkt, jako dbałość o przedłużenie rodu, jako dbałość o opiekę i wychowanie
potomstwa i zapewnienie istnienia i ciągłości rodu ludzkiego. Rodzina stała się
podstawą rozwoju, cywilizacji i kultury, zaczynając od dziesiątków i setek
tysięcy lat. Rodzina, uświęcona przez Chrystusa Pana i uznana przez Kościół
Katolicki za jeden z sakramentów, jest jedna z najważniejszych podstaw
społeczności, a tem samym narodu.
Tylko w rodzinie możliwe jest wychowanie przyszłych obywateli w duchu
katolickim i narodowym na dzielnych, prawych członków społeczeństwa, na których
Polska będzie mogła liczyć, będzie mogła się oprzeć, będzie mogła budować swoją
lepszą przyszłość tak w dobrej, jak i złej doli.
Czwartą twierdza musi dla nas być bezwzględnie poszanowanie prywatnej
własności, opartej na słusznych i sprawiedliwych prawach; na poszanowaniu
warsztatów pracy i narzędzi pracy, na poszanowaniu wyników pracy i dorobku. Nie
do pomyślenia jest bowiem, aby można było z ludzi zrobić bydło robocze, bydło,
które się tylko będzie zadawalniało pełnym brzuchem; nie można zrobić z ludzi
kółek w olbrzymiej maszynie nakręcanej ręka jakiegoś mechanika – komunisty,
opływającego przytem w dostatkach, ale lokującego kapitały w złocie po bankach
zagranicznych lub akcjach, czy obligacjach, gwarantowanych przez międzynarodowe
umowy i zabezpieczone pod kontrolą wszechświatowego żydostwa. Wówczas ustałby
wszelki postęp duchowy, wszelkie doskonalenie się duchowe i wszelka dążność do
ideału.
Rozumie się, musi być zmieniony i zreformowany ustrój gospodarczy, ale w
myśl pojęć o narodzie, religii, rodzinie i poszanowaniu prywatnej własności, bo
jak nie może być w narodzie ludzi ciemnych, nierozumiejących swoich praw i
obowiązków, tak również i nie może być ludzi głodnych i stale niedojadających.
Nie tylko nie może być ludzi głodnych z tej przyczyny, że z roku na rok ludność
słabnie, wyrodnieje, nie daje odpowiedniej liczby zdolnych do pracy i do
wojska; nie tylko z tej przyczyny, że w skutek stałego niedojadania w Polsce
przedwcześnie, prawie w kwiecie wieku, po większej części umiera przeszło 70000
ludzi od gruźlicy, tj. tyle, ile poległo i umarło z ran w czasie wojny
bolszewickiej, - ale dlatego nie może w Polsce być głodnych i niedojadających,
że nie można dopuścić, aby Polska była dla jednych matką, a dla innych macochą.
Dopiero te cztery twierdze, te cztery ostoje połączone razem, tworzą to
pojęcie, które nazywamy państwowością; tylko na tych czterech kamieniach
węgielnych możemy zbudować potężny, wspaniały, silny gmach Polski, który
niegdyś świat cały nazywał przedmurzem chrześcijaństwa. Teraz, jeżeli cały
naród połączy się, sprzymierzy i zjednoczy do walki z komunizmem, z masonerią i
żydostwem, będą nas nazywali przedmurzem kultury chrześcijańskiej.
Na te cztery ostoje nasze były, są i będą kierowane najsilniejsze ataki
ze strony masonerii, próbowano zerwać więzy, które łączą naród z przeszłością,
zohydzono przeszłość narodu, po prostu pluto na naszą historię, aby zrobić
naród bez przeszłości: próbowano zmienić nawet ortografię języka polskiego, tj.
sposób pisania i drukowania książek, aby uniemożliwić, zwłaszcza młodszemu
pokoleniu, możność czytania dzieł i arcydzieł naszej literatury i nawet dzieł
naukowych, ale jednocześnie zasypać rynek księgarski i naród międzynarodowymi
śmieciami demoralizującymi nie tylko starych, ale i młodych; próbują zerwać
solidarność narodową, agitując za solidarnością proletariatu wszystkich krajów,
ale nie wspominają o tem, że socjaliści niemieccy jak jeden mąż stawili się w
czasie wojny europejskiej do wojska, aby z okrucieństwem swych dzikich przodków
uciemiężyć wolną, idąca na czele światowej rzymskiej i chrześcijańskiej
kultury, Francję, zmiażdżywszy uprzednio nieszczęsną Belgię, naszym więc
najświętszym obowiązkiem będzie bronić swej narodowości i nie pozwolić zmienić
jej w kupę oderwanych od pnia macierzystego liści, które wiatr masoński będzie
roznosił, gdzie mu się podoba.
Będą napadali na Kościół katolicki, na dogmaty religijne, na sakramenty,
wierzenia, obrzędy, zwyczaje, będą je wyśmiewali i wydrwiwali; będą się starali
zniszczyć moralność katolicką, opartą na miłości głoszonej przez Chrystusa
Pana, aby wprowadzić inną, opartą na nienawiści i zemście, na zasadach religii
żydowskiej, na zasadzie „oko za oko, ząb za ząb, ręka za rękę”. Będą się
starali wprowadzić swój pogląd na świat, stworzyć właściwą sobie cywilizację,
biegunowo odmienną od naszej.
Będziemy też bronili i nie damy zniszczyć odwiecznej instytucji rodziny,
którą będą się masoni starali zniszczyć wszelkimi sposobami, popierając nierząd
i handel żywym towarem; rozpowszechniając książki, pisma, druki i obrazki
pornograficzne – nieprzyzwoite, demoralizujące, bezwstydne. Jeżeli nie będą
nawet tego jawnie robili, bojąc się odpowiedzialności sądowej, to będą
zarzucali Polskę, co zresztą i teraz już robią, książkami i pismami nic nie
wartymi, nic niepodnoszącymi ducha, nie uszlachetniającymi, nie starającymi się
robić czytelników lepszymi, w których jednak, poza przejrzystymi osłonkami,
będą się kryły obrazki i sceny znieprawiające, budzące niezdrową ciekawość i
pozwalające domyślać się i wprost narzucać czytelnikowi rzeczy ohydnych. Znowu
powiem, że będzie najświętszym obowiązkiem całego społeczeństwa tępić taką
literaturę, niszczyć takie pisma i bronić przed niemi naszą młodzież.
Co może zrobić jednolita wola i solidarne wystąpienie społeczeństwa i
narodu, najlepiej świadczy los nowego prawa małżeńskiego. Kiedy kilka lat temu
Komisja wyłoniona do uregulowania prawa o małżeństwie, komisja złożona w
większości z jawnych i ukrytych masonów, wypracowała projekt prawa
małżeńskiego, niezgodny z duchem religii katolickiej, z przekonaniem narodu,
natomiast bardzo zbliżony do żydowskiego, czy talmudycznego pojęcia o
małżeństwie, to protest z całego narodu polskiego ostry i kategoryczny, zmusił
rząd do wycofania całego projektu, który nie został przedstawiony sejmowi i
nareszcie wyparto się go w końcu. Przypominam fakt, że nawet rząd sowiecki cofa
się z najważniejszego stanowiska i przywraca po trochu zasadę „rodziny”
chrześcijańskiej zamiast poprzednio wydanego prawa o nieomal zwierzęcym
stosunku między kobietą i mężczyzną.
Stańmy więc twardo przeciw nawale żydowsko – bolszewickiej, przeciwko
jej agentom dobrowolnym, czy też suto opłacanym, organizujmy się w
stowarzyszeniach i towarzystwach stojących na gruncie opartym na wymienionych
ostojach kulturalnego katolickiego narodu.
To byłby grunt ideowy, ale do prowadzenia walki, do otrzymania i
ugruntowania zwycięstwa, konieczny jest jeszcze grunt materialny, którym będzie
stan posiadania.
Naród polski popełnił ogromny błąd, że nie wytworzył u siebie tak
zwanego stanu trzeciego; była tylko szlachta czyli stan rycerski, którego
zadaniem była obrona ojczyzny i stan kmiecy, który kraj żywił. Ale miasta były
zalane żywiołem po większej części obcym, i co najgorsze, żywiołem, który nigdy
się nie polszczył, bo to żydzi tak różniący się od nas i wiarą i pochodzeniem i
tradycjami i kulturą, tworzący wśród narodu polskiego obcy naród zamknięty w
sobie, niechcący z nami mieć nic wspólnego. Żydzi ci powoli, stopniowo
zawładnęli miastami, usunęli z nich Polaków i polszczących się Niemców,
osiedlających się w polskich miastach dla chleba, lub zepchnęli ich do rzędu
wyrobników i zawładnęli handlem, rzemiosłem i przemysłem, dorobiwszy się
najczęściej dobrobytu, uprawiając lichwę.
Naród w ogóle nie jest jakaś martwą maszyną, złożoną z mnóstwa
rozmaitych, niezmieniających się części: naród jest to organizm, który żyje,
rozwija się, zmienia się nie tylko powierzchownie, ale do samej głębi,
przetwarza się czasem, krew w nim tętni mocno, żyje wówczas życiem bujnym, to
znowu w zmienionych warunkach życiem cichym, zamkniętym w sobie, jakby
zatajonym, aby znowu odżyć przy sprzyjających warunkach i wykazać całą swoją
siłę, dzielność i zdolność do życia.
Naród polski był i jest podobny do człowieka , który miał dużą głowę
pełną oświaty, nauki, rozumu oraz zdrowe i dobre ręce i nogi do pracy. Ale wszystkie
narządy wewnętrzne, jak płuca, serce, wątroba, nerki przez pół tylko pracowały
dla całego organizmu, a przez drugie pół nie tylko wyciągały z tego organizmu pożywne
soki wyłącznie dla siebie, ale wytwarzały truciznę, zatruwającą cały organizm.
Takim organizmem chorym było właśnie państwo polskie.
Wszyscy zdajemy sobie dokładnie sprawę z tego, że tak dalej być nie może,
że musimy mieć wszystkie narządy wewnętrzne jednolite, pracujące dla wspólnego
celu, dla wspólnego dobra, dla ogólnego zdrowia. Takie właśnie narządy
wewnętrzne, jakich nam było brak, to jest stan mieszczański, złożony z kupców
wielkich i drobnych, rzemieślników wszystkich fachów, którzy wytwarzają
surowce, a z nich przedmioty niezbędne dla każdego, oraz przemysłowców,
wytwarzających towary maszynowo.
Wiele z tych fachów już mamy, wiele trzeba po prostu stworzyć, a
wszystkie podnosić, rozwijać, stawiać na wyższym poziomie i przede wszystkim
oczyścić je z ohydnego jadu tandety, nieuczciwej konkurencji, oszustwa, które
wprowadzili do Polski ci krajowi cudzoziemcy. A cały stan kupiecki i ogół
rzemieślników trzeba podnieść na wyższy stopień kulturalny i moralny; trzeba
ich zrobić obywatelami zupełnie świadomymi tych celów, do jakich, jako dzieci
narodu polskiego, mają dążyć, świadomymi tego znaczenia, jakie dla dobra całego
narodu mieć powinni. Trzeba, aby ogół staną na takim poziomie, aby zyskał sobie
szacunek i poważanie w społeczeństwie, przychylność i przyjaźń współobywateli.
Trzeba również, aby sami swój zawód kochali i wzbudzali szacunek dla swego
zawodu, jak to było dawniej, nie opuszczali go, nie uciekali od niego dla
lekkiego chleba, trzeba zdobywać naukę, trzeba kończyć zakłady naukowe średnie
i wyższe, ale również i o tym trzeba pamiętać, że ojczyzna i w tych zawodach
potrzebuje ludzi światłych i że w tych zawodach można zdobyć sobie kawałek
chleba i to nie suchego i mieć to, co jest najważniejsze w życiu, zadowolenie
ze spełnionego obowiązku względem Polski i byt przytem niezależny.
P. Minister Poniatowski kilka dni
temu powiedział, że w Polsce o 8 milionów ludzi za dużo uprawia ziemię i
wskazał, że jednym z najważniejszych zadań rządu, będzie zorganizowanie dla
tych milionów emigracji zamorskiej.
Ale dlaczego to my
Polacy, dziedzice tej polskiej ziemi, mamy emigrować za morza, a nie kto inny?
My jeszcze w polskich miastach możemy i powinniśmy znaleźć dla siebie
kawałek chleba.
Jest tego chleba po miastach jeszcze dość, trzeba tylko po niego sięgnąć.
Pomagajmy tym pionierom dla odbicia polskich miast, tym sięgającym po kawałek
chleba na początek może suchego,- ale ci sięgający przy pracy dorobią się,
dzieci ich będą miały się już zupełnie dobrze, a wnuki dojdą do zamożności i
dobiją się tego, co każdemu jest najmilsze, do niezależnego bytu.
Oprócz tego każdy stragan polski, każdy polski sklepik, każdy handel
roznośny jest zdobytą placówką tego materialnego gruntu, który jest konieczny
do brony Polski przed nawałą komunistyczną, masońką.
Musimy stworzyć państwo polskie jednolite, solidarne, bez wrogów
wewnętrznych, przeciwstawiających się narodowi przy każdej nadającej się
sposobności i grożących nam zagładą, bez cudzoziemskich agentów, szpiegów i
zdrajców. Musimy stworzyć naród silny, zdrowy i wieczny!
Brakuje nam kilku ogniw w łańcuchu wiążącym, wszystkich Polaków w jeden
naród, musimy je wykuć własną siłą i praca i połączyć części łańcucha
w całość.
w całość.
- dr Józef
Psarski, Ostrołęka, 21 czerwca 1936 r.
Józef Piotr Psarski, ur. 19 III 1868 r. w Grabowej, woj. łódzkie,
zm. 6 października 1953 w Ostrołęce - lekarz,
działacz narodowy, społeczny i oświatowy, członek stowarzyszeń
niepodległościowych. Jeden z najbardziej zasłużonych ludzi dla Ostrołęki i
okolic. Pochodził z drobnoszlacheckiej rodziny o rycerskich tradycjach, herbu
Jastrzębiec. Dr medycyny. W latach 1896-97 był lekarzem w Myszyńcu. To wtedy po
jego przybyciu na ziemie kurpiowskie, ruch narodowy otrzymał szerszą i
wyraźniejszą formę. Lekarz w Ostrołęce i na zesłaniu w Rosji (1915-1918).
Aktywny działacz obozu narodowego, od roku 1893 członek Ligi Narodowej,
następnie Stronnictwa Narodowego. Gorący
zwolennik polityki Romana Dmowskiego. Mocno zaangażowany w rozwój szkolnictwa i oświaty w Ostrołęce. Dzięki jego staraniom powstał w okresie międzywojennym
pierwszy w Ostrołęce sklep spółdzielczy, a także bezprocentowa kasa
zapomogowo-pożyczkowa oraz Towarzystwo Wioślarskie. Był również aktywnym
działaczem ZHP.
Harcerstwo działało wówczas na terenie wszystkich szkół, zrzeszało także
młodzież pozaszkolną. Józef Psarski ma duży wkład w rozwój harcerstwa na
terenie Ostrołęki. Założył Szkołę Rzemieślniczą (1921 r.) oraz Uniwersytet
Ludowy (1927r). W okresie międzywojnia, Starosta Ostrołęki oraz Radny Miasta
Ostrołęki. Znany był z tego, że żył bardzo skromnie, za swoją działalność, za
życia nie został nigdy uhonorowany żadnym odznaczeniem. Jego imię nosi Zespół
Szkół Zawodowych nr 1 w Ostrołęce, a także szpital, jedna z ulic oraz skwer na
którym od roku 2010 stoi jego pomnik. P. jest uznawany za największego
Ostrołęczanina XX wieku.
przypisy:
¹Legion Młodych, właśc. Akademicki
Związek Pracy dla Państwa,
organizacja
młodzieżowa, działająca 1930–39; zmierzał do wykorzystania radykalizujących się
nastrojów młodzieży na rzecz obozu rządowego (sanacja); 1936 w wyniku rozłamu powstał
Legion Młodych-Frakcja, który 1937 wszedł w skład PPS; pozostali działacze
Legionu Młodych wstąpili do OZN, a 1938 przeszli do Związku Pol. Młodzieży
Demokr. (prawicy) i utworzyli Legion Młodzieży Pol.; czołowi działacze
lewicy: Z. Zapasiewicz, K. Namysłowski, prawicy: W. Bociański, J. Jędrzejewicz
i in.; organy prasowe, m.in.: „Legion Młodych” i „Państwo Pracy”.
² w oryginale:
Niemiec, zapisane z małej litery.
(niniejszy tekst przemówienia udostępnił Andrzej Bojarski)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz