wtorek, 18 kwietnia 2017

Minęło 80 lat od smierci Henryka Rossmanna.

W tym roku minęła 80 rocznica śmierci Henryka Rossmana. Poza nielicznymi wzmiankami na ten temat, ta okrągła rocznica przeszła bez echa. Henryk Rossmann był jednym z głównych ideologów obozu narodowego, osobistym sekretarzem Romana Dmowskiego i twórcą ONR, a później ONR-ABC. Był prawdziwym przywódcą i wychowawcą młodzieży polskiej. W roku 1934 był więźniem obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej. Tam zostały mu uszkodzone nerki, wskutek czego dwa lata później zmarł.
Z okazji 80. rocznicy śmierci Henryka Rossmana przypominamy artykuł Stanisława Piaseckiego, jaki ukazał się w narodowej gazecie "Prosto z Mostu" w lutym 1937 roku.
 ___________________________________________________________________________________

 
Ś.p. Henryk Rossmann

Umarł Henryk Rossmann. Mało które nazwisko tyle znaczy w dziejach przełomu, jaki dokonało młode pokolenie narodowe w życiu polskim, jak to właśnie. I jest w tym tragizm losów współczesnej Polski, że kim był Henryk Rossmann i co działał dla Narodu wiedzą lepiej mury więzienne i kolczaste druty Berezy Kartuskiej, niż szeroka opinia kraju. Ale ci, co z Nim pracowali, ci, co z Nim razem walczyli, pamięć Jego przekażą przyszłym czasom.
Umarł w pełni lat męskich, w czterdziestym roku życia, z ciężkiej choroby nerek, jakiej nabawił się w Berezie Kartuskiej przed dwoma laty, gdzie go zesłano po rozwiązaniu Obozu Narodowo Radykalnego. Umarł po żołniersku. W walce o Wielką Polskę.
Trzeba sobie uprzytomnić sytuację polityczną w Polsce przed laty dwudziestu, by zrozumieć ogrom pracy dokonany przez pokolenie, którego Henryk Rossmann był jednym z najwybitniejszych przywódców i najwartościowszych działaczy.
Okupacja niemiecka w Warszawie. Społeczeństwo rozbite i skłócone. Młodzież w otwartych przez okupantów wyższych uczelniach zdezorientowana. Aktywiści chcą ją prowadzić do Beselera. Jednym z tych, którzy się wyłamali z delegacji, jest Henryk Rossmann, już wówczas pracujący w tajnych kółkach, z których rozwinął się potem cały ruch narodowy młodego pokolenia.
W roku 1920 artylerzysta Henryk Rossmann walczy na froncie. A gdy zwycięską wojnę z bolszewikami kończy rozejm, wraca do przerwanych studiów uniwersyteckich i do działalności politycznej.
Szczuplutka była garstka tych, co w owe lata rozumieli wśród młodzieży, że wskrzeszonej Polsce nie potrzeba zachłystywania się odzyskaną niepodległością, ale programu wewnętrznej przebudowy Narodu. W tym szczupłym gronie, obok Jodzewicza, Rembielińskiego, Jakubowskiego - był Henryk Rossmann.
Poznaliśmy się w r. 1921 w Poznaniu, dokąd Rossmann i Jakubowski przyjechali kończyć prawo. Z ich przyjazdem życie akademickie nabrało innego tempa. Rozpoczął się okres walki o zwycięstwo idei nacjonalistycznej wśród młodzieży. Powstaje Narodowe Zjednoczenie Młodzieży Akademickiej, przekształcone po paru latach w Młodzież Wszechpolską. Rossmann jest jednym z najczynniejszych działaczy tego ruchu, który ogarnia wszystkie środowiska uniwersyteckie w Polsce i w ciągu kilku lat odnosi decydujące zwycięstwo. Gdy w r. 1920 na pierwszym zjeździe ogólno - akademickim wszechpolacy są grupką, złożoną z kilku osób, w r. 1924 stają się już czynnikiem decydującym, mają za sobą większość młodzieży, wybierają Naczelny Komitet Akademicki, idą szeroką pracą do ławy w kraju.
Nie próbuję nawet szkicować historii tych czasów; ale gdy ją kiedyś ktoś napisze, w każdym jej rozdziale będzie nazwisko Rossmanna, choć sam nigdy nie wysuwał się na czoło, nie obejmował prezesur, nie szukał rozgłosu.
Po skończeniu studiów prawniczych w Poznaniu przenosi się Rossmann do Warszawy. Tu już rozwija działalność polityczną na szerszą skalę. Toteż gdy w r. 1926 powstaje Obóz Wielkiej Polski, Rossmann zostaje jego oboźnym na dzielnicę Warszawską.
On też był duszą ruchu narodowo - radykalnego, który przed kilku laty wybuchnął
w Warszawie płomieniem jako wyraz buntu młodego pokolenia przeciw dzisiejszej rzeczywistości polskiej. I on stał na czele tego ruchu do ostatnich chwil swego życia.
Niejeden z tych, co dzisiaj gładko głosi idee - narodowo radykalne ani wie o tym, ile w samym sposobie myślenia ma do zawdzięczenia właśnie Rossmannowi. A nacjonalizm i radykalizm społeczny są dziś wyznaniem wiary całego młodego pokolenia polskiego, bez względu na podziały grupowe, od Doboszyńskiego do Wasiutyńskiego w publicystyce politycznej i od Dobrzyńskiego do
Pietrkiewicza w młodej poezji narodowej.
Twarde, ciężkie, ofiarne życie. Mógł je sobie był ułożyć inaczej, wygodniej, łatwiej, jak tylu innych spośród jego rówieśników. Olbrzymie zdolności organizacyjne, głęboka inteligencja, błyskotliwość umysłu, dar kierowania i przewodzenia, pozwalały mu zrobić "bajeczną karierę" w niejednej dziedzinie, pozwalały mu "być kimś znanym", powszechnie uznanym. Nie poszedł na tę nęcąca drogę. Od najmłodszych lat był człowiekiem walki. Umarł, kiedy ta walka jeszcze trwa. Ale musiał umierać ze świadomością, że nie przeżył życia na darmo, że z walki jego pokolenia powstanie nowa Polska, choć go ta dzisiejsza Polska zsyłała do Berezy.
Umarł w szary, lutowy dzień. Przed wiosną.
Piszę pod pierwszym, wstrząsającym wrażeniem śmierci. Jeszcze mam w oczach tę twarz zbiedzoną chorobą, wychudłą, opadłą bezwładnie na poduszki, kamiennie nieruchomą. Twarz człowieka, który był uosobieniem życia, energi, wiary. Już nigdy nie zabłysną jego oczy. I nigdy z ust jego niepadnie żadne słowo.
A przecież... Zostanie po nim coś znacznie więcej niż najlepsze wspomnienie o rzadkiej prawości człowieku, coś więcej, niż najserdeczniejsza pamięć przyjaciół i współpracowników, coś więcej, niż karta w dziejach polskiego ruchu narodowego. Zostanie po nim to, co zdziałał przez swoje krótkie życie.
Był twórcą. Nie budował niebosiężnych gmachów, nie utrwalił swego imienia w galeriach obrazów, nie zostawił po sobie żadnej książki, nie zapisał swego nazwiska w oficjalnych dokumentach powojennej historii państwa polskiego. Zostawił siebie w duszach młodego pokolenia polskiego, był jednym z tych, którzy dokonali wielkiego przełomu ideowego w Polsce.
Wśród tych, co będą czytać te słowa, znajdą się może i tacy, którzy po raz pierwszy zetkną się z imieniem i nazwiskiem: Henryk Rossmann.
Niech się głęboko namyślą nad sytuacją Polski współczesnej, w której najlepsi synowie Narodu pracować muszą poza marginesem oficjalnego życia państwa, nieznani i dopiero po śmierci ukazani społeczeństwu w wspomnieniach pozgonnych.
Za duszę ś.p. Henryka Rossmanna zmówcie Ojcze Nasz i Zdrowaś Maria.Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie.
Stanisław Piasecki.

"Prosto z Mostu - tygodnik literacko - artystyczny"
nr 11 (119), Warszawa, niedziela 28 lutego 1937 r.

 
Przedruk : Stowarzyszenie Narodowa Ostrołęka. 2017 r. .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz